Staliśmy na autostradzie
nie po tej stronie, co trzeba.
Kierowcy w samochodach słuchali wiadomości południowych,
lecz my nie wiedzieliśmy o tym.
Słońce jak na złość parzyło,
obok w górę wznosiły się bagaże.
Lato, prawie, już mijało,
choć jego ślad w nas nie ocalał.
Nienawidziłem lśniących kawałków metalu
i chmur spływających z migających twarzy.
Jeśli się zatrzymają, będę musiał powiedzieć „Dziękuję,”
a nie chciałem zostawać ich dłużnikiem.
Stoję więc ciągle przy jakiejś autostradzie,
choć nie jest to już tamta magistrala.
I wiem: nikt mnie nie zabierze
przegrani pozostają przy OK korala.
Нема коментара:
Постави коментар